[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zamiast tego przełknęła powietrze i zapytała:
- O co chodzi?
- Jeśli pomogę ci spłodzić to dziecko, to tylko
w tradycyjny sposób - powiedział beznamiętnie.
- Chcesz powiedzieć, że mielibyśmy się...
- Tak, kochać. Dotąd, aż zajdziesz w ciążę.
Czując się tak, jakby cały jej świat stanął na głowie,
Katie wstała od stołu i zaczęła przemierzać tam i
z powrotem kuchnię. Musiałaby sypiać z Jeremym
Gunnem?
Na samą myśl o tym, że brałby ją w ramiona i za
nurzałby się w niej głęboko, przeszywał ją podnieca
jący dreszcz. A to nie był dobry znak. Bo jeśli sama
myśl o kochaniu się z nim budziła w niej tego rodzaju
napięcie, to czy potrafiłaby uniknąć zaangażowania
uczuciowego? Czy nie jest tak, myślała, że między
dwojgiem ludzi, którzy zbliżają się siebie, żeby stwo
rzyć nowe życie, rodzi się zażyłość? Jakiś rodzaj wię
zi na całe życie?
Może powinna go przekonać, że to niepotrzebne
ryzyko.
- Ale to nie jest konieczne. Znacznie bardziej sku
teczne i mniej skomplikowane dla ciebie będzie zgło
szenie się do przychodni i...
- Nie, Katie. - Stanął przed nią i położył ręce na
jej ramionach. - Jestem w pełni sprawnym mężczy-
zną i sam zajmę się zapłodnieniem. Z całym szacun
kiem dla doktora Bradena. ale jego pomoc będzie
potrzebna tylko w czasie ciąży i przy porodzie. Po
częcie odbędzie się bez jego udziału.
Z czerwonymi wypiekami na twarzy, wzięła głę
boki oddech.
- Jesteś pewien, że nie zmienisz zdania?
- Absolutnie.
- Nie tak to wszystko planowałam... Muszę się
zastanowić... przemyśleć to jeszcze raz, zanim dam
ci odpowiedź.
- Zrób to, skarbie. - Uśmiechnął się i pogładził ją
po policzku swoją wielką dłonią. - Nie spiesz się,
rozważ dokładnie wszystkie możliwe opcje. Jestem
pewien, że podejmiesz właściwą decyzję.
Jeremy zsunął dłonie na jej plecy, przywarł warga
mi do jej ust i rozchylił je delikatnie językiem. Katie
zamknęła oczy i z bezgłośnym westchnieniem otwo
rzyła się na jego namiętny pocałunek. Czując, że drżą
jej kolana, objęła go w pasie, żeby nie stracić równo
wagi. Miała wrażenie, że płonie. Przylgnąwszy do
niego całym ciałem, poczuła, że jest twardy jak skała.
Dygotała z podniecenia, zupełnie nad tym nie panując
- ale gdy Jeremy uniósł ją lekko i wsunął nogę mię
dzy jej uda, pożądanie ustąpiło miejsca panice.
Zaczęła go odpychać. Musiała stąd uciec, żeby
przemyśleć spokojnie, w co się może wpakować, jeśli
zgodzi się na jego warunki.
Gdy Jeremy niespiesznie
przerwał pocałunek
i uwolnił ją z objęć, natychmiast się cofnęła.
- Ja... muszę jechać do pracy.
Odsunął kosmyk włosów z jej policzka.
- Zastanów się, na czym ci zależy, Katie, i nad
moimi warunkami. - Pochylił się i pocałował ją
w czoło. - Dasz mi odpowiedź, jak tylko będziesz
całkowicie pewna, co chcesz zrobić.
Gdyby mogła wydobyć z siebie głos, powiedziała
by mu, że nie będzie w stanie myśleć o czymkolwiek
innym. Zamiast tego odwróciła się i wyszła bez sło
wa, ani razu nie obejrzawszy się za siebie.
Zjeżdżając krętą drogą z Piney Knob, Katie robiła
wszystko, żeby koncentrować się na prowadzeniu,
a nie myśleć o propozycji Jeremy'ego, który skłonny
był spełnić jej marzenie o dziecku, ale za cenę, która
wiązała się z ogromnym ryzykiem. Wiedząc, jak za
reagowała na jego pocałunek, bała się, że nie będzie
w stanie zachować dystansu i nie zaangażować się
emocjonalnie.
Wzdychając ciężko, zaparkowała samochód na
swoim podjeździe i wyjęła ze schowka broszurę, któ
rą dostała od doktora Bradena. Być może bank nasie
nia nie był aż tak złym wyjściem, jak myślała na
początku.
Kiedy kilka dni później Jeremy wchodził do Blue
Bird, miał na głowie dwie sprawy - zapytać Harva,
czy chce wypróbować jego nowe muchy, i popatrzeć
na Katie. Zauważył, że przez cały ostatni tydzień nie
mógł się doczekać pory, kiedy wsiądzie na swój mo
tocykl i zjedzie do miasta, żeby zjeść z Harvem
lunch. I z każdym dniem poświęcał mniej czasu na
słuchanie narzekań starszego pana, że nie może
znaleźć odpowiedniego wspólnika do swojego intere
su, a coraz więcej czasu zajmowało mu obserwowa
nie Katie.
Po tym, jak przedstawił jej warunki, na jakich zgo
dziłby się zostać ojcem jej dziecka, Katie starannie
unikała wszelkiego kontaktu z nim, poza przyjmowa
niem zamówienia i podawaniem mu lunchu. Powi
nien być zadowolony, zważywszy że przed ich zasad
niczą rozmową całą noc próbował wymyślić sposób
na to, żeby sama wykluczyła go z listy kandydatów
na tatusia jej dziecka. Dlaczego więc tak strasznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]