[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nauczycielem, Thadzie Halseyu.
Jakie miałaś wyniki na ostatnim teście? zapytał, choć znał ju\ odpowiedz.
Mo\na ją było odczytać z twarzy Lindy.
Dziewięćdziesiąt siedem na sto odpowiedziała posłusznie.
Dobrze. Mo\e i jestem okrutny, ale wychodzi ci to na dobre. A poza tym, od
czasu do czasu daję ci nagrodę, prawda?
Lindy uśmiechnęła się figlarnie. Objęła go od tyłu splatając ramiona na jego
klatce piersiowej.
Tych nagród jest za mało. Przez ostatnie siedem tygodni jadłam, piłam,
oddychałam i śniłam o rachunkach.
Thad skinął głową. Lindy rzeczywiście spędzała ka\dą wolną chwilę z nosem w
ksią\ce. Jeśli się nie uczyła, pracowała lub spała. Tylko raz odło\yli na bok naukę,
kiedy Lindy dostała na teście niemal maksimum punktów. Była tak rozradowana,
tak dumna z siebie, \e Thad nie potrafił jej uspokoić.
Kochali się z energią, która przerastała wszystko, czego kiedykolwiek
doświadczył. Powrót do rzeczywistości był dla Thada jak zimny prysznic. Jak
zniesie rozstanie z Lindy, jeśli do niego dojdzie?
Lindy była inteligentna, potrafiła rozwiązać najbardziej skomplikowane zadania
chemiczne i problemy statystyczne bez mrugnięcia okiem. Ale kiedy dochodziło do
rachunków, sprawiała wra\enie, jakby w jej mózgu brakowało jakiegoś wa\nego
elementu. Nie powinien tak rozbudzać jej nadziei. Jeśli nie dostanie dobrego
stopnia, załamie się i wtedy go opuści. Wiedział o tym. Nie wiedział tylko, jak \yć
bez niej.
Rozmawiałaś z profesorem Baldwinem? zapytał, kiedy Lindy zaczęła kroić
cebulę do gulaszu.
Mhm. Mogę nie rozwiązać jednego zadania na końcowym egzaminie i mimo
to dostać czwórkę.
Powiedziała to zwyczajnie, ale zdradziło ją dr\enie w głosie. Egzamin miał się
odbyć nazajutrz.
Gulasz będzie gotowy za parę godzin powiedział ze sztuczną wesołością.
Lepiej zajrzyjmy do ksią\ek.
Był to wieczór, który na długo miał pozostać w pamięci Thada. Nigdy nie
widział Lindy tak zdenerwowanej. Im bardziej próbował ją uspokoić, tym bardziej
się denerwowała. Zdobywał się na cierpliwość, o jaką sam się nie podejrzewał.
Dlaczego nie potrafię tego zrobić! krzyknęła, kiedy po raz trzeci nie udało
jej się uzyskać właściwej odpowiedzi.
Potrafisz nalegał Thad. W zeszłym tygodniu umiałaś to na wyrywki.
Ale teraz wszystko mi się pomieszało.
No, spróbuj jeszcze raz namawiał podsuwając jej czystą kartkę papieru.
Skończymy to i zrobimy sobie przerwę.
Przestań mnie zachęcać! Lindy odepchnęła kartkę. Nie mogę ju\ więcej.
Zaraz mi pęknie głowa.
Dobrze. Thad westchnął i zamknął ksią\kę. Ju\ i tak jest pózno. Lepiej ci
zrobi, jeśli się wyśpisz.
Lindy schyliła głowę.
Przepraszam. Nie chciałam. na ciebie wrzeszczeć. Wiem, \e próbujesz mi
pomóc, ale mam ju\ dosyć...
Rozumiem, kochanie... Jedz do domu. Wez gorącą kąpiel i idz do łó\ka. Rano
poczujesz się lepiej.
Czy nie mogłabym zostać tutaj? zapytała niepewnie. To znaczy, tylko
\eby spać. Jestem taka zdenerwowana, na pewno nie zmru\yłabym oka. Gdybyś
mógł mnie tylko przytulić...
Spać z Lindy i nie kochać się z nią? To byłoby dobre ćwiczenie woli.
Oczywiście, \e mo\esz zostać powiedział sadzając ją sobie na kolanach.
Przycisnęła twarz do jego włosów.
Czy ju\ ci dziękowałam? Tyle godzin straciłeś wpychając te rzeczy do mojej
tępej głowy. Niezbyt przyjemne zajęcie.
Nie robię tego dla przyjemności przypomniał jej. Wstał, ale nie wypuścił jej
z ramion. Nigdy nie uwa\ał, \e jest krucha, ale teraz wyglądała jak kryształowa
figurka. Chodzmy spać powiedział.
Thad nie był pewien, co go obudziło. Lindy nie było przy nim. A przecie\
zasnęła w jego ramionach ubrana w czerwoną flanelową górę od jego pi\amy.
Teraz znikła.
Na zewnątrz było jeszcze ciemno. Wstał z łó\ka i ruszył do salonu. Lindy
siedziała przy stoliku do kart pisząc coś zawzięcie. Nagle przełamała ołówek na
pół, cisnęła go na stół, westchnęła i skuliła głowę w ramionach.
Lindy?
Podskoczyła w górę na dobre dziesięć centymetrów.
Bo\e, nie strasz mnie tak.
Co ty robisz?
Nie mogłam spać. Za ka\dym razem, kiedy zamykałam oczy, widziałam
cyfry. Gdybym mogła rozwiązać to jedno zadanie...
Poka\ mi, co zrobiłaś.
Nie. Kiedy będę pisać egzamin, nie będzie cię tam, \eby mi pomóc. Muszę to
zrobić sama.
Powinnaś się wyspać przypomniał jej.
Nie mogę spać odparła. Jestem taka zdenerwowana. Sięgnęła po
następny ołówek i zaczęła zadanie od nowa.
Thad był równie\ zdenerwowany, a widok jej piersi rysujących się pod flanelą i
nagich nóg nie pomagał mu wcale. Wahał się tylko chwilę. Stanął za nią i wyjął jej
ołówek z ręki.
Thad...
Mam świetny pomysł na pozbycie się stresu powiedział gładząc jej szyję.
Wyciągnął rękę i zaczął odpinać guziki pi\amy. To dla twojego dobra szepnął.
Wsunął rękę pod materiał i dotknął małej kształtnej piersi.
Lindy wyciągnęła rękę i pogłaskała go po twarzy. W następnej chwili była ju\
w jego ramionach.
Wiesz, jak nienawidzę rachunków? wyszeptała.
Nie, ale zaraz się przekonam... Wolnego, Lindy!
Rozebrał się pospiesznie i uniósł ją do góry.
Otworzyła usta, jakby chciała zaprotestować przeciwko przerywaniu pieszczot,
zamiast tego jednak zanurzyła palce w jego włosach i zaczęła go całować. Thad
chwycił ją mocniej i ruszył w stronę sypialni.
W przeszłości kochali się na wiele ró\nych sposobów. Ich miłość była szybka i
szalona, wolna i kusząca. Nigdy jednak nie widział Lindy w takim stanie jak teraz.
Przypominała walczącą lwicę. Całowała go cały czas, kiedy ją rozbierał.
Niewątpliwie miała jakiś plan, więc w końcu pozostawił jej inicjatywę, \eby mogła
wyładować napięcie tak, jak chciała.
Pozbyła się ubrania bez jego pomocy. Mógłby wpatrywać się w nią godzinami.
Mógłby spędzić resztę ranka dotykając jej, odkrywając tajemne miejsca, które
sprawiały, \e dr\ała z po\ądania. Lindy jednak była w stanie, który nie dopuszczał
leniwych pieszczot.
Nie potrafił zmienić tempa, ale te\ nie zale\ało mu na tym. Westchnął, kiedy
wspięła się na niego, zamknął oczy i poddał się ekstazie.
Lindy uje\d\ała go, jakby uciekała przed jakimś demonem i cały czas
wygłaszała zastanawiający monolog. Przeklinała swego profesora i całe królestwo
matematyki, przeklinała Thada, \e zmuszał ją do nauki, on zaś uśmiechał się
wiedząc, \e pózniej nie będzie pamiętała ani słowa z tego, co mówiła.
Powoli rytm słabł. Czuł, jak ka\dy mięsień Lindy się rozluznia, a\ stała się
giętka jak młode zdzbło trawy.
Miał nadzieję, \e uda jej się zasnąć. Ale po chwili westchnęła i spojrzała na
Thada okrągłymi oczyma.
O mój Bo\e!
Co się stało?
Ju\ wiem! To zadanie. Wiem, jak je zrobić. Wyskoczyła z łó\ka ciągnąc za
sobą narzutę. Zanim Thad znalazł szlafrok, Lindy siedziała w salonie.
Czy słyszałaś kiedyś o czymś takim, jak świt?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]