[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poszła, idzcie państwo czekać na przystanek. Zaraz przyjeóie drugi autobus.
Eunice podniosła się z kolan, dokładnie otrzepując spodnie, przez co udało jej się
tylko lepiej rozprowaóić błoto na nogawkach.
Autobus, którym jeóiemy& mruknął Charles. Nie wierzę w takie przy-
padki.
Mam szczerą naóieję, że to zwykły pech westchnęła óiewczyna. Jeszcze
trzy przystanki. Jakieś piętnaście minut na piechotę, o ile się pospieszymy.
Skręcili w boczną, osiedlową ulicę. Minęli śmietnik z szarej cegły i żeliwną bramę
prowaóącą na podwórze staroświeckiej kamienicy, podobnej do tej, w jakiej mieszkała
Eunice. Dolne okna były zakratowane, z nadkruszonych gzymsów zwieszały się długie so-
ple lodu. Kilka lat temu komuś przyszło do głowy odmalować budynek, używając do tego
celu jaskrawożółtej farby. Kanarkowy kolor ścian poszarzał z czasem od spalin i stopniowo
nabrał nieprzyjemnego, chorobliwego odcienia. Kamienica szybko przyciągnęła uwagę
miejskich graficiarzy i obecnie wyglądała jak sen p3anego malarza abstrakcjonisty.
òiewczyna mimowolnie zarejestrowaÅ‚a wszystkie te szczegóły, uważnie obserwujÄ…c
okolicę. Coś jej tutaj nie pasowało, brakowało czegoś ważnego. Stałego elementu krajo-
brazu.
Rozległo się gwałtowne prychnięcie. Z zaułka wyskoczył łaciaty kot, zjeżony do tego
stopnia, że wydawał się dwukrotnie większy.
Ptaki! Eunice uderzyła się w czoło. O tej porze powinno być ich pełno!
Tato, uważaj odezwała się. Ktoś nas&
Au! jęknął Charles i dotknął ręką szyi.
TatoH
To jakaÅ›& zaczÄ…Å‚ mag zdumiony. Strzy&
Zabełkotał coś niezrozumiale i stracił równowagę. Eunice schwyciła go w porę, aby
nie upadł twarzą w kałużę.
Strzykawka. Kurrrwa! òiewczyna poczuÅ‚a, że zaczyna siÄ™ trząść. Zrodek usy-
piający? Trucizna? Co się robi w takich wypadkach? Kto u diabła&
Gdybyś przypadkiem wpadła na jakiś głupi pomysł, mam go na muszce rozległ
się fałszywie łagodny głos i Eunice wieóiała już, kogo zobaczy, jeśli uniesie głowę.
Owieczko.
Juliano Vincente de la Medina stał w odległości kilku kroków od nich i uśmiechał się
wrednie, odsłoniwszy bielutkie wampirze kły. Brylant w jego uchu skrzył się delikatnie;
połyskiwała lufa eleganckiego pistoletu, profesjonalnie zaopatrzonego w tłumik.
Raczej się nie zawaham poinformował ją wampir i na poparcie swoich słów
strzelił. Kula drasnęła Charlesa w łydkę. Eunice krzyknęła przerażona.
Niesłychane. Całkowicie niewiarygodne. Julius westchnął i wycelował nieco
wyżej, w samo serce. Magowie spoóiewają się magii. Magowie zabezpieczają się przed
magią. Ale czyściutka heroina& masz w ogóle pojęcie, ile to kosztuje?
Czego właściwie chcesz? zawołała Eunice. Nie możesz tutaj polować.
Znam każde słowo traktatu, słoneczko ty moje. Pieszczotliwe zdrobnienie
zabrzmiało wyjątkowo ironicznie w ustach wampira. Ten człowiek przybył na moje
terytorium i nie przedstawił się. Ponadto jest mi winien krew. Nieznajomy mag, intruz.
Mam prawo wyrównać z nim porachunki.
To baróo naciÄ…gany pretekst. òiewczyna zastanowiÅ‚a siÄ™, czy może pomóc
sobie magią losu. Zakląć pistolet w taki sposób, żeby nie trafił.
Oczywiście potwieróił Julius. Będę musiał długo przekonywać starszyznę,
aby dopomogła mi w wojnie z wami. Dlatego postanowiłem, że oddasz mi tego człowieka
jako zakładnika. Nie zawieóiecie mnie chyba i spróbujecie go uratować. W ten sposób
sami złamiecie traktat, bez szczególnego wysiłku z mojej strony. Ach, tak przy okazji, ten
pistolet jest odporny na magiÄ™ losu.
SkÄ…d&
To zasługa mojego baróo drogiego przyjaciela. Brilliant mage. Rozbawiony
własnym dowcipem, wampir ponownie zaprezentował kły.
Dom Wschoóącego Słońca 137
Myślisz, że tak po prostu go oddam? zaprotestowała Eunice.
Trudno. Julius wzruszył ramionami. W takim razie strzelam. Fakt, bęóie
potem trochę tłumaczenia&
Czekaj!
Przecież czekam. Wampir ziewnął lekko. Ale już zaczynam się nuóić.
Eunice pomyślała, że tak właśnie musi czuć się ryba schwytana na wędkę albo mysz
w pułapce. Skąd w ogóle Julius wieóiał, góie ich znalezć?
Nie rozumiesz, co tu się óieje. Nie masz pojęcia, z czym walczymy. Jeśli nie
pozwolisz nam odejść&
Słowa uwięzły jej w gardle. Hrabia Północnej Bramy przypatrywał się jej badawczo.
Spoważniał nagle, porzucił drwiące miny i grę pozorów. Jego spojrzenie stało się zimne,
stanowcze& i baróo nieluókie. Eunice zorientowała się, że jakimś cudem wampir wie
już o wszystkim.
W czasach konkwisty sprzymierzyliśmy się z demonem. Cichy głos Juliusa
wyraznie rozbrzmiewał w pustej uliczce. Bogiem Azteków. Pożądał krwi, którą za-
pewniali mu jego wyznawcy. My obiecaliśmy więcej i dotrzymaliśmy słowa. Opłaciło się,
wiesz? Myślę, że z tym panem także można znalezć wspólną płaszczyznę porozumienia.
Nie lubi was tak samo jak ja. A sam nie da rady wyłapać wszystkich.
òiewczyna bezwiednie zacisnęła dÅ‚oÅ„ na krzyżyku Weroniki.
Wyjm3 to świństwo, a odstrzelę mu łeb. Wampir pokazał kły w gniewnym
grymasie.
Wstrzymała oddech. Krzyżyk! Nagle Eunice przypomniała sobie, co Lloyd mówił jej
kiedyś na temat wampirów. Grali wtedy w drużynowego Scrabble a razem z Gabrielem
i Timothym, więc nie zwracała szczególnej uwagi na jego słowa.
Większość rekwizytów znanych ci z filmów grozy czosnek, woda święcona, krzyże
jest całkowicie nieprzydatna w obliczu prawóiwego wampira. Równie dobrze mo-
głabyś bronić się przy pomocy lemoniady tłumaczył szermierz. Ale są wyjątki od tej
reguły. Na przykład Julius, bezwzględny mafiozo narkotykowy, brzyói się świętych sym-
boli. To ma coś wspólnego z jego psychiką, rozumiesz. Jak większość Latynosów Julius
jest na swój sposób głęboko wierzący&
Ciekawa informacja, ale, niestety, bezużyteczna przynajmniej dopóki pistolet z tłu-
mikiem pozostawał wycelowany prosto w głowę Charlesa.
Co zrobić? Co zrobić? Na pewno istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji, myślała gorącz-
kowo.
Eunice, furtka była zamknięta. Wieóiałabym, gdybyś ją otworzyła .
Furtka była zamknięta .
Zwieże wspomnienia, poprzednio zignorowane w następstwie szoku, gwałtownie wy-
pływały na powierzchnię.
JAK ja to zrobiłam? Jak przedostałam się na teren kościoła?
Nie potrafiła jeszcze teleportować się, choćby na krótkie odległości. Poza tym nawet
Timothy emu sprawiało to óisiaj trudność, mówił coś o problemach z czasoprzestrzenią.
Ale mogła& tak& o rany, przecież to jasne. Mogła instynktownie użyć innego roóaju
magii. Przejść przez metalową bramę jak przez powietrze. wiczyła tę sztukę pod kie-
runkiem Timmy ego, do tej pory z mizernym efektami. A teraz& gdyby tylko umiała to
powtórzyć!
Słoneczko odezwał się Julius. Twoje urocze cielęce spojrzenie nie zaóiała
na mnie, chyba zdajesz sobie z tego sprawÄ™. Czekam na twojÄ… decyzjÄ™. LiczÄ™ do trzech.
Raz& dwa&
Przed jej oczyma ukazywały się twarze Timothy, Gabriel, Weronika, Lloyd&
òiesiÄ…tki innych wymiarów, Eunice&
Wzajemne przenikanie materii i energii. Ja i dzwięk stajemy się jednością&
Z prochu powstaliśmy, lecz dusza jest nieśmiertelna .
Wszystkie ograniczenia są w twojej głowie .
Gwałtownym gestem óiewczyna wyciągnęła krzyżyk.
Apage, chuju& ! ryknęła gromko.
Dom Wschoóącego Słońca 138
Julius odruchowo nacisnął cyngiel. Dobrze wymierzony pocisk trafił Charlesa, a wte-
dy&
Jakby przestrzelił hologram, po prostu wbił się w asfalt.
W tym samym momencie Eunice zerwała się na równe nogi, podtrzymując ojca,
z krzyżykiem w dłoni wyciągniętym przed siebie. Dopóki się koncentrowała i nie wy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]