[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Próbuję powiedzieć, że wszystko zrobiłem nie tak Jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to że
jeszcze nigdy nie byłem zakochany.
Zaskoczył ją. Szybko, wykorzystując okazję, ujął delikatnie jej twarz.
- Wiem, wiem. Gadałem mnóstwo głupstw o nierozróż-nianiu pożądania od miłości. Pojąłem ją
diabelnie szybko, gdy znalazłaś ten przeklęty plan. Pomyślałem, że cię stracę. %7łe już cię straciłem.
Wtedy wpadły twoje przyjaciółki i musiałem stawić im czoło, praktycznie wypatroszony...
Zagryzła wargi.
- To... to jest jakiś sposób na opisanie miłości.
- Mam inny. - Pochylił się i musnął jej wargi swoimi. -Chcę być częścią twojego życia, w dowolny
sposób, w jaki zechcesz, bylebyś w ogóle chciała.
Kiedy uniósł głowę, łzy lśniące w jej zielonych oczach zabolały go jak cios.
- Chryste, Caroline, musisz mi uwierzyć! Nigdy nie chciałem cię zranić!
- Wiem.
148
Merline Lovelace
Azy płynęły coraz obficiej, jego serce wraz z nimi wylądowało na podłodze. Przeklinając swoją
niezdarność, otarł kciukiem jej policzek.
- Już dobrze, kochanie. Nie płacz, rozumiem. Wszystko, diabli wzięli.
- Ty idioto!
Drgnął, potem nogi się pod nim ugięły z ulgi, gdy uśmiechnęła się promiennie.
- To są łzy radości! Zarzuciła mu ręce na szyję. 
- Ja też cię kocham. Wiedziałam to już, zanim opuściliśmy dom Casteelów, ale ten kretyński plan mnie
znokautował. Potrzebowałam tylko trochę czasu, żeby się otrząsnąć z szoku. Sabrina i Dev mi w tym
pomogły.
- Jestem ich dłużnikiem - rzekł Rory z uczuciem. - Dozgonnym. A ja zawsze...
- Spłacam swoje długi - dokończyła Caroline ze śmiechem. - Już o tym rozmawialiśmy. Parę razy. Daj
sobie z tym spokój i pocałuj mnie.
Rory skwapliwie wykonał polecenie. Kiedy oderwali się od siebie dla zaczerpnięcia tchu, musiał
załatwić jeszcze jedną rzecz.
- Wiem, że obiecałem spróbować romansu na odległość, jednak zbyt wiele lat jest pomiędzy nami.
Wyjdz za mnie, Caroline. Dziś. Jutro. Pojutrze, jeśli musisz poszukać sukni.
Wrócił, pomyślała Caroline, krztusząc się zarówno ze śmiechu, jak i z żalu. Ten dominujący Rory,
który po tylu latach wdarł się w jej życie.
Bukiet na walentynki
149
- A co z badaniami krwi? - zaprotestowała. - Licencją? I czy nie potrzebny będzie nam świadek z
konsulatu USA?
Miał dość przyzwoitości, by przez chwilę sprawiać wrażenie zakłopotanego. Tylko przez moment.
- Ja, hm, już to wszystko zaplanowałam. Tylko powiedz  tak", a zajmę się szczegółami.
O Boże! Ależ kochała tego człowieka. I to, jak zdała sobie sprawę z gwałtownym przypływem
radości, od tamtego lata, gdy ich drogi skrzyżowały się po raz pierwszy.
- Tak - powiedziała, wspinając się na palce, żeby pokryć jego twarz pocałunkami. - Tak, tak, tak, tak!!!
ROZDZIAA DWUNASTY
Na kategoryczne żądanie Sabriny i Devon ceremonia odbyła się dopiero trzy dni pózniej. Uparły się
przy dodatkowym dniu, by móc dodać co nieco do planu Rory'ego. Przede wszystkim sześć godzin
biegania po ekskluzywnych butikach Barcelony. Całe popołudnie w spa, by zadbać o pannę młodą.
Na kategoryczne żądanie Caroline ślub odbył się na plaży w Tossa de Mar.
Harry Martin zadbał o podróż matki Caroline do Hiszpanii. Siedziała w pierwszym rzędzie, obok
Sondry Jennings, trochę oszołomiona faktem, że nie jest w Kansas.
Za nimi siedziało kilkunastu pracowników GSI. Obok kapitan Antonio Medina i grupka pracowników
kurortu, z którymi Caroline pracowała w trakcie konferencji.
Elena i Juan Casteelowie też przyjechali, parę godzin wcześniej, żeby Elena mogła odwiedzić pannę
młodą w pokoju i  pożyczyć" jej wyszukaną, koronkową mantylkę.
- Coś pożyczonego, coś niebieskiego - powiedziała z uśmiechem. - Taki jest zwyczaj w twoim kraju,
prawda?
Ponieważ Caro zdecydowała się na prostą, białą suknię bez ramion i wianek na głowie, Elena
udrapowała jej mantylkę na biodrach.
Bukiet na walentynki
151
- Pasujecie do siebie z Rorym - zawyrokowała, związując końce. - Tak jak Juan i ja. Mam nadzieję, że
będziecie mieli tyle wspólnych szczęśliwych lat co my.
Caro uściskała ją serdecznie.
- Ja też.
Potem pod ramię z Harrym Martinem ruszyła z hotelu na plażę. Emerytowany policjant był wspaniały.
W na pewno bardzo nieobiektywnej opinii Caro w białym garniturze i pod krawatem wyglądał jak
nieco starsza i bardzo seksowna wersja Jamesa Bonda.
- Mówiłem ci, że Rory to dobry człowiek - uśmiechnął się do niej.
- Owszem.
Wraz z pierwszymi, namiętnymi tonami flamenco, Harry poprowadził Caro po schodach na plażę.
Poprzedzały ich Sabrina i Devon. Obie spełniły swoje marzenia o tym, jak powinna wyglądać druhna.
Sabrina miała na sobie ogniście czerwoną suknię bez pleców i bez ramiączek. Na jej widok oczy
wychodziły wszystkim z orbit. Devon wyglądała może skromniej, ale równie atrakcyjnie w
bladolawendowej sukni. Kolor ten miał dla niej specjalne znaczenie. Coś wspólnego z narciarskimi
kombinezonami i opaskami na uszy. Ani Caro, ani Sabrina jakoś nie mogły się połapać, o co w tym
chodzi, ale obiecały wystąpić w tym kolorze na ślubie Dev i Cala w maju. Sabriny miał być kilka
tygodni wcześniej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl