[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Elena się nie bała, przy nim czuła się nieskończenie bezpieczna, pozwoliła mu, by
dotykał jej twarzy, szyi, przesuwał rękę po ramionach. Cieszyła się, że tak ładnie i
lekko się ubrała. Zrobiła to chyba z jakiegoś powodu, żeby kogoś odzyskać, ale
teraz już nic pamiętała, kto to mógł być. Istniało tylko to, co działo się teraz.
Była naga, nie miała nawet butów, miękki mech pieścił jej stopy. Nie czuła już
chłodu, jej ciało było jak ogień, a może raczej jak żar.
154
Jego pewne siebie dłonie wiedziały, w jaki sposób obudzić wibracje, lecz ona
nawet tego nie potrzebowała, była gotowa, by wreszcie zostać kobietą jakiegoś
mężczyzny. Ona także długo czekała, a on był taki piękny, tak niezmiernie
pociągający, olśniewająco zmysłowy, choć przecież w tej ciemności niczego nie
widziała. Pamiętała jedynie jego rysy, oczy, cudownie piękne ciało. Gorące dłonie
pieściły ją w miejscach, które uważała za niemal święte, lecz pozwalała mu na to
bez żadnych sprzeciwów. Pragnęła tego, życzyła sobie z całego serca.
Mech układał się tak miękko wokół jej ciała. Jego chłód nie był wcale
nieprzyjemny, łagodził tylko pożar namiętności. Z zamkniętymi oczyma
przyjmowała jego pieszczoty, wysublimowane, przeciągane zbliżenie. Niedługo,
już niedługo będę gotowa, mój panie i mistrzu.
To nieznośne, nie zdołam już dłużej wytrzymać. Przyjdz do mnie i wez mnie jako
swą kobietę, niczego innego nie pragnę.
Jego ręce były takie łagodne, dokładnie tak, jak łagodna i ciepła potrafi być
ciemność. I tajemnicze, on był tak tajemniczy, jak tajemnicza potrafi być noc.
Elena westchnęła z rozkoszy, lecz również z pożądania, bo on tak dręczył ją
swoją delikatnością.
Nagle zauważyła dokonującą się w nim jakąś przemianę, wyczula twarde
zdecydowanie. Teraz, pomyślała, to stanie się właśnie teraz!
Ale było coś jeszcze. Zmienił się nie tylko jego stosunek do niej. Czyżby... czyżby
on sam się zmienił?
Elena szeroko otworzyła oczy, lecz nic nie mogła zobaczyć. Gorączkowo
obmacywała jego twarz, gdy on już przygotowywał się, by w nią wtargnąć.
Powiodła dłońmi po jego dopiero co jedwabiście miękkich ramionach i krzyknęła
ze strachu.
Ciemność bowiem nie jest jedynie bezpieczna, bywa grozna, przerażająca, pełna
koszmarów dręczących dzieci i dorosłych.
Ciemność to również strach.
24
155
- Cóż to, u diaska, może być? - zdziwił się Jaskari.
Stali na szczycie niewielkiego pasma wzgórz, skąd mieli widok na dolinę ze
złotym jeziorem, otoczonym białymi kwiatami.
W górze na przełęczy odnalezli ślady Eleny. Wyczytali z nich, że wspięła się na
jedno ze wzgórz, prędko jednak stwierdzili, że zaraz też z niego zeszła.
Najwyrazniej nie próbowała wchodzić na sąsiednie wzgórze, na to, które pokonał
Jaskari, bo za pomocą reflektorów odkryli ślady dziewczyny dalej na ścieżce.
- Biedaczka - mruknął Jaskari. - Usiłowała mnie znalezć i poszła wprost na
zatracenie.
Jeszcze nie wiedzieli, do jakiego stopnia miał rację.
A teraz oglądali sielankowe otoczenie jeziora. Urokliwe, zaklęte miejsce, zaklęte
na wiele więcej sposobów, niż im się to wydawało.
- Spójrzcie na ten czarny las - mruknęła Berengaria. - Na jego widok ciarki
przechodzą mi po plecach.
- Bardzo mi się tu nie podoba - stwierdziła Indra.
Przeklęcie tu pięknie, widok wprost jak ze snu, a mimo to ani trochę mi się tu nie
podoba.
- Aagodnie mówiąc - wpadł jej w słowo Móri. A fakt, że nawet on w tym miejscu
czuł się nieswojo, sprawił, że i innym ciarki przeszły po plecach.
- Te kwiaty tam - cicho powiedział Marco, a nikt nie zareagował na to, że ściszył
głos. - Coś z nimi jest nie tak.
- Ja też o tym pomyślałem - przyznał Dolg. - Mam ochotę wyjąć mój błękitny
szafir.
Szafir, ów kamień, umiejący leczyć, dający życie, przynoszący pociechę. Indra
obserwowała Dolga, usiłując wyczytać z jego twarzy, co ma na myśli, lecz jej się
to nie udało.
- To miejsce jest szczególne - stwierdził Marco. - Tak jakby... jakby było jądrem
czegoś. Jakby było Sercem Ciemności?
Indra po omacku poszukała dłoni Rama, wszyscy tkwili jak skamieniali, nie
156
wiedzieli, co robić, mieli problemy z napawaniem się cudownym widokiem
rozpościerającym się przed ich oczami.
- Mieliśmy przecież szukać Eleny - przypomniał nagle Ram, prostując się.
Nikomu nie wpadło do głowy, by ją wołać. Tu nie wypadało tak robić, byłoby to
świętokradztwem.
Wolnym krokiem zaczęli schodzić w stronę jeziora. Gdy doszli do trawy, łatwo było
iść dalej śladami Eleny.
- Ona obeszła to jezioro - skonstatował Jaskaria.
- To do niej podobne - powiedziała cierpko Indra.
Mieli teraz okazję z bliska przyjrzeć się kwiatom. Dolg przykucnął przed jednym,
ale go nie dotykał. Być może wspomnienie z Doliny Róż było zbyt świeże. Kiedy
znów się podniósł, miał smutną minę.
I wtedy usłyszeli krzyk. Krzyk śmiertelnie przerażonej Eleny.
- Wiedziałem! - rzucił Marco spomiędzy zaciśniętych zębów. l
Bez wahania wszyscy pobiegli w czarny jak noc las.
- Reflektory! - zawołał Ram. - Prędko, zanim stracimy się nawzajem z oczu i
jeszcze się pogubimy! Eleno, gdzie jesteś?
Ostre światło zalało niezwykły prastary las, którym nikt, zdawałoby się, nie chodził
od tysięcy lat. Pnie, z początku proste i grube, wkrótce zmieniły się w stare, odarte
z kory, pełne pogiętych, wijących się gałęzi, które splatały się ze sobą albo pełzły
po ziemi, przybierając najbardziej groteskowe formy.
- Elena nie mogła iść tędy sama - trzezwo zauważyła Indra. Wypowiedziała na
głos to, o czym myśleli wszyscy inni. - Sama nigdy nie zdołałaby odnalezć drogi
bez światła. 1
Nie miała przy sobie nawet latarki, nie wzięła też telefonu - stwierdził Ram z
irytacją i podtekstem: na jak niemądre zachowanie można sobie pozwolić.
- Elena! - zawołał jeszcze raz Móri.
W odpowiedzi rozległ się zduszony jęk. Dobiegał gdzieś z bardzo niedaleka.
Przyspieszyli kroku, reflektorami omiatając przypominające prastare smoli
157
stuletnie drzewa i jeszcze starsze wywrócone pnie.
Istota nazywająca się Ciemnością usłyszała wołanie Rama i ujrzała światło
wdzierające się w jej tajemniczy świat. Wtedy Elena poczuła, jak uścisk
niezwykłego mężczyzny rozluznia się. Rozległ się jedynie wściekły syk i jej
kochanek rozpłynął się bezszelestnie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl