[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Okup powiedział Jupe po namyśle. Poszedł zapłacić okup! Nareszcie coś
zaczyna się dziać!
Rozdział 16
Podwójna niespodzianka
Chodzcie! Zobaczymy, jak Newt załatwia przekazanie okupu! zawołał Jupe i
puścił się pędem w stronę miasta.
Jak on to zamierza zrobić? zapytał Pete, gdy zrównał się z Jupe'em. Nie
wziął samochodu.
Więc na razie tylko się układa powiedział Jupe niecierpliwie. Chodzcie!
Chłopcy zeszli w dół ulicy Głównej. Mijali właśnie mały park, gdy zobaczyli
McAfeego wychodzącego z kawiarni Próżniak . Towarzyszył mu pan Carlson,
właściciel kawiarni i jeszcze dwóch mężczyzn. Jupiter rozpoznał w jednym z nich
właściciela apteki. Wszyscy czterej poszli w stronę banku na rogu. Z motelu
wybiegł jeszcze jeden mężczyzna i przyłączył się do nich.
Tak, jak przewidywałem powiedział Jupe. Wszyscy przedsiębiorcy w
mieście czerpią korzyści z jaskiniowca, więc złożą się na okup.
Jupe usiadł na jednej z ławek w parku. Widział stamtąd, jak dyrektor banku
wychodzi zza swego biurka na spotkanie pięciu panom. Wyglądał bardzo poważnie,
gdy ściskał dłoń Newtowi i skinął głową pozostałym. Następnie poprowadził
wszystkich do pokoju w głębi banku.
Co teraz robimy? zapytał Bob.
Czekamy. Nie powinniśmy czekać długo odparł Jupe.
Pięć minut pózniej, gdy zegar na wieży kościelnej wybijał właśnie dziesiątą,
Newt McAfee wyszedł z banku. Niósł płócienną bankową torbę na pieniądze i był z
nim właściciel kawiarni.
Aha! powiedział Jupiter.
McAfee i jego towarzysz przeszli na plac parkingowy koło kawiarni. Wsiedli do
zaparkowanego tam volkswagena i odjechali.
Czuję, że nie wyjechali na długo Jupe zrobił gest w stronę banku.
Wychodzili stamtąd dwaj panowie, którzy przyszli wcześniej z McAfeem, i dyrektor
banku. Kilka minut stali na chodniku przed bankiem. Na ich twarzach widoczne
było napięcie i niepewność. Wreszcie udali się do kawiarni Próżniak i usiedli
przy stoliku blisko bufetu.
Chłopcy czekali, a zegar na wieży wybił najpierw kwadrans po dziesiątej,
potem wpół do jedenastej. Wreszcie nadjechali Newt i jego towarzysz i
zaparkowali samochód. Weszli do kawiarni, a Newt nie miał już płóciennej torby.
Macie odwagę przyłączyć się do nich? zapytał Jupe.
Wstał i przeszedł ulicę. Po chwili wahania pozostali dwaj chłopcy poszli za
nim.
Oprócz mężczyzn, zgromadzonych przy stoliku koło bufetu, barmana i kelnerki,
napełniającej cukierniczki, kawiarnia była pusta, McAfee spojrzał na nich, po
czym odwrócił wzrok. Chłopcy zajęli stolik naprzeciw, po drugiej stronie
przejścia. Jupe skinął przyjaznie głową.
Czekacie panowie na telefon od złodzieja? zapytał.
McAfee rozdziawił usta i zamknął je z powrotem.
Dostarczyliście mu już okup we wskazane miejsce, prawda? kontynuował
Jupe.
McAfee zerwał się od stolika i złapał Jupe'a za koszulę.
Skąd wiesz? warknął. Ty... ty bierzesz w tym udział! Cały czas nas
szpiegowałeś.
Jupe nie próbował się uwolnić. Powiedział po prostu:
W niczym nie biorę udziału.
Newt, dajże spokój odezwał się właściciel kawiarni.
McAfee patrzył wilkiem, ale puścił koszulę Jupe'a.
Przestępstwa są hobby moim i moich przyjaciół mówił Jupe swobodnie.
Więcej niż hobby, to powołanie. Tylko że my przestępstw nie popełniamy. Staramy
się je wykrywać i często się nam to udaje.
Aobuz! warknął McAfee i wrócił do swego stolika.
Czy pan myśli, że złodziej powie panu, gdzie są kości Jaskiniowca?
zapytał Jupe.
McAfee nie odezwał się, ale właściciel kawiarni odpowiedział:
My... my w żaden sposób nie możemy być tego pewni. Możemy tylko żywić
nadzieję.
Jupe skinął głową. Mijały minuty.
Przypuśćmy, że ktoś znajdzie te pieniądze odezwał się bankier.
Przypuśćmy, że ktoś właśnie zjadł drugie śniadanie na tym polu piknikowym
i...
Zamknij się! napadł na niego Newt. Robił wrażenie chorego. Na czoło
wystąpiły mu krople potu.
Bob podparł się na łokciach i zaczął głośno rozważać, gdzie by można ukryć
kości jaskiniowca.
W filmach bandyci przechowują łup w skrytkach na dworcu autobusowym. Ale tu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]