[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razie niebezpieczeństwa. Wraz z Trettierem, doskonałym znawcą Afryki, który spod ziemi
zdobywał interesujące informacje, handlowali na skraju pustyni towarami, których brakowało
bądz na północy, bądz na południu, zarabiając krocie na różnicy cen. Teraz grubas Trettier
również wyniósł się z coraz bardziej niebezpiecznego Maghrebu i zamierza osiąść w Europie.
To wiesz już najważniejsze i chyba nie wątpisz, że wywiozłem z Afryki czyste ręce?
Handel narkotykami, bezwzględnie najopłacalniejszy w krajach arabskich, nigdy nas nie
interesował, zwłaszcza że mieliśmy wszędzie zaprzyjaznionych handlarzy, którzy dobrze
płacili za normalne towary. Trzymaliśmy się z daleka od polityki i dlatego nie mieliśmy
wrogów, słowem: siedzę przed tobą czysty jak anioł po kąpieli!
Stary nicponiu. Nie znajduję słów na wyrażenie radości, ale sam najlepiej wiesz, co
czuję. Zadzwonię zaraz do Violi, ale muszę powiedzieć jej prawdę, bo jeszcze biedaczka
pomyśli, że znów zdarzyło się nieszczęście.
Kurt podszedł do jego fotela i podsłuchiwał, co mówi przez telefon.
Halo! Pani Violo, mówi Ludwik. Niech pani natychmiast wraca do domu: mamy
gościa. Chyba nie muszę mówić, kto przyjechał? Wiedziała pani? Siedzi tu i podsłuchuje.
Proszę przyjechać do mojego mieszkania. Zaraz zadzwonię do sekretarki, żeby podstawiono
pani służbowy samochód. Tak, powtórzę to Kurtowi odłożył słuchawkę i uśmiechnął się.
Co miałeś mi powtórzyć? zaniepokoił się Schróder.
%7łe jest ogromnie szczęśliwa, słysząc, że przyjechałeś.
Pięknie. Ile to potrwa, zanim dojedzie?
Jakieś dziesięć minut. Zniknę gdy tylko Viola przyjdzie, bo nie mam wątpliwości, że
gotów jesteś wyrzucić mnie z własnego mieszkania. Wolę odejść dobrowolnie.
I dobrze zrobisz. Tymczasem możemy jednak jeszcze porozmawiać. Co nowego u
ciebie, u tej małej, u ciotki?
U mnie nic, a mała... Ludwik spojrzał, czy na szybach nie zostały jakieś ślady ... jest
już w Genewie i uczy się, co w przyszłości bardzo jej się przyda.
Nie spoczniesz, dopóki nie przytniesz jej do szablonu prawdziwej damy, która w
dodatku zachowuje się jak wielka księżna, co?
Wiesz przecież, że była prasowaczką, a wkrótce ma zostać szefową firmy Schottlera.
Wuj miał absolutnie rację, gdy kazał ją najpierw wysłać na dwa lata do Genewy, a i tak
jestem przekonany, że to za mało i spodziewam się niemało trudności, gdy będziemy musieli
oboje współpracować.
Masz szczęście, że dziś już nie pisze się atramentem.
Dlaczego? Nie rozumiem do czego zmierzasz.
Rzucanie do siebie kałamarzami działa i odprężająco, i odświeżająco na rozpalone
głowy Kurt uśmiechnął się i ciągnął dalej w Genewie zrobią z niej prawdziwą damę, a
szkoda, bo ja wolałbym poznać ją taką jaka była dotychczas. Wyobrażasz sobie, jak bardzo
jestem jej wdzięczny za uratowanie moich najbliższych od nieszczęścia? Szkoda również, że
jest już bogata, bo oddałbym jej połowę mojego majątku, a nawet cały, gdyby zażądała.
Ludwik wstał i położył ręce na ramionach przyjaciela, który nagle przybrał poważną
minę.
Doskonale cię rozumiem, stary, ale na pewno znajdziesz inny sposób na podziękowanie
Józefie. Powiem ci tylko na koniec, bo już podjechał mój służbowy samochód, że ciotka Ilza
czuje się znakomicie. Będę w swoim gabinecie. Gdybyście chcieli mnie widzieć to wrzaśnij
tylko, jak wtedy w okopach, gdy darłeś się jak potępieniec.
Wyszedł, a Kurt wlepiał pełen miłości i tęsknoty wzrok prosto w drzwi. Otworzyły się.
Patrzyli na siebie bez ruchu jak urzeczeni. Viola, blada jak chusta, uśmiechała się, ale cała
radość wprost tryskała z jej pięknych, jasnych oczu.
Powoli, jakby bał się przestraszyć ją ogromem swoich uczuć, szedł ku niej, położył ręce
na ramionach i pochylił głowę tak, że dotknęli się czołami. Po cichu, ledwo dosłyszalnym
głosem rzekł:
Za to, że cię widzę, dotykam, wiem, iż jesteś moja za to wszystko dziękuję Bogu z
całego serca.
Kocham cię, Kurt tylko tyle zdołała wykrztusić.
Objął ją i przytulił mocno. Ich usta zwarły się w namiętnym pocałunku, pierwszy raz po
tylu latach prawdziwej, a jakże tragicznej miłości. Wreszcie są razem, złączeni planami i
tęsknotą za wspólną przyszłością.
Violu, droga do twojego serca była dla mnie i długa, i ciężka, ale w końcu doszedłem, i
nie ma takiej siły na świecie, która zdołałaby odebrać mi ciebie. Kocham cię!
Pochyliła głowę, a łzy szczęścia i spełnionych nadziei popłynęły strużkami po jej
policzkach. Całował najpierw te łzy, potem oczy. Tyle słów wystarczyło, by wzajemnie mogli
wypowiedzieć ogrom miłości, która ich łączyła.
XIII
Józefa uczyła się, aż jej w głowie huczało od nadobowiązkowych zajęć, na które się
zapisała, by skorzystać z pobytu w pensjonacie jak najwięcej. Mecenas Kunze oczywiście
spełnił przyrzeczenie i znalazł w Genewie specjalistę, który wprowadziłby Józefę w tajniki
funkcjonowania fabryki chemicznej. Doktor Stubeli zjawiał się dwa razy w tygodniu w
pensjonacie madame Sosbell i przedstawiał przyszłej właścicielce fabryki Schottlera przebieg
procesów technologicznych, z którymi prawdopodobnie zetknie się w praktyce. Uzgodniono,
że o tych zajęciach nie dowie się nawet ciotka Ilza, bo gotowa w rozmowie z Ludwikiem
przypadkiem się wygadać. Do najbliższych ferii pozostało już niewiele dni i Józefa nie mogła
się doczekać, kiedy wreszcie odpocznie trochę, a przede wszystkim uściśnie ukochaną
cioteczkę.
Był chłodny i wietrzny jesienny dzień, gdy pokojówka Betty zawiadomiła Józefę, że
przyjechali goście. Dzisiaj? W powszedni dzień? Pewnie kuzyn Ludwik, może z Helmerem?
Serce zabiło jej niespokojnie, zbladła i czuła, że drżą jej kolana. Przede wszystkim spokój. O
co znowu chodzi? Pewnie trzeba podpisać jakieś dokumenty, ale pan Kunze uprzedziłby
listownie o przyjezdzie Ludwika. A może to tylko kurtuazyjna wizyta? To mu się dostanie
małpiszonowi! Nie, w końcu nie wypada mi dokuczać. Wiadomość o wizycie nie poprawiła
jej złego nastroju ani trochę.
Betty przepytywana o gości zdradziła wreszcie, że pan jest bardzo opalony, a
towarzysząca mu dama jest blondynką.
Józefa dalej nie wiedziała, o kogo chodzi. Mniejsza z tym. Madame Sosbell zgodziła się
na wizytę, więc nie ma się o co martwić. Ubrała się w granatową prostą sukienkę, w której
[ Pobierz całość w formacie PDF ]