[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedzieliśmy, wiele innych szczegółów; przekażemy więc i jego
opowieść o spisku przeciwko pitagorejczykom.
Opowiada on mianowicie, że Pitagoras już od dzieciństwa ściągał na
siebie ludzką zawiść. Jak długo bowiem rozmawiał i obcował z każdym,
kto do Niego przyszedł, spotykał się z ogólną życzliwością; kiedy jednak
zaczął rozmawiać tylko ze swoimi uczniami, ustała powszechna dlań
życzliwość. [Niektórzy] zgodnie uważali, że jako obcy przybysz jest kimś
gorszym; inni nienawidzili Go za to, że ich rodacy cenią Go bardziej od
innych i sądzili, że szkoła [pitagorejska] knuje przeciwko nim zdradę.
Dalej zdarzyło się, że grupa młodzieńców z rodzin pierwszych, jeśli
chodzi o dostojeństwa i bogactwa, doszedłszy do wieku dojrzałego
i zająwszy najważniejsze stanowiska nie tylko w swoich domach, lecz
i w sprawach państwowych, założyła wielki związek (a było ich ponad
trzystu), tak że mała tylko część [obywateli] nie podzielała ich zajęć,
obyczajów i upodobań. I jak długo [Krotończycy] zajmowali obszar
wyznaczony dawnymi granicami, jak też dopóki Pitagoras przebywał
[w Krotonie], trwał w niej ustanowiony po założeniu miasta ustrój,
[chociaż] podobał się [Krotończykom] coraz mniej i szukali sposobnej
okazji do jego zmiany. Gdy jednak została zdobyta Sybaris i [Pitagoras]
udał się [gdzie indziej], a zdobyte tereny nie zostały wyznaczone
[osadnikom] drogą losowania zgodnie z wolą większości, wybuchła
tajona dotąd nienawiść wobec pitagorejczyków i lud odstąpił od nich.
Przywódcy buntu zaś byli bliscy pitagorejczykom z racji pokrewieństwa
i powinowactwa. Przyczyną było to, że wiele z tego, co robili pitagorej-
czycy, obrażało ich krewnych, a tym samym większość [mieszkańców
Krotony]; tak że wszystkie czyny [pitagorejczyków] uważali [Krotoń-
czycy] za osobistą obrazę. %7ładen bowiem z pitagorejczyków nie nazywał
94
Pitagorasa Jego imieniem, lecz, dopóki żył, kiedy chcieli o Nim coś
powiedzieć, nazywali Go boskim, kiedy zaÅ› umarÅ‚, mówili o Nim: Ów
mąż"; podobnie, jak Homer kazał mówić Eumajosowi wspominające-
mu Odyseusza:
Jego, gościu, lękam się nazwać właściwym mu imieniem;
Wszak kochał mnie i otaczał troską;
Podobnie, nie wstawali z łoża pózniej, niż przed wschodem słońca, ani
też nie nosili pierścienia z wizerunkiem boga; pilnie natomiast baczyli,
by uczcić wschodzące słońce, natomiast [pierścień taki] odkładali,
pilnując, by nie wnieść go na pogrzeb czy jakieś inne nieczyste miejsce.
Podobnie, nie czynili niczego, co nie byłoby przedtem przemyślane
i wspólnie rozważone, lecz rankiem podejmowali decyzje o tym, co
należy czynić, gdy zaś nadchodziła noc, analizowali to, co uczynili,
ćwicząc jednocześnie umysł i pamięć; ponadto, jeśli ktoś z ich wspólnoty
nakazał, by inny czekał na niego w tym, czy innym miejscu, dopóki nie
przyjdzie, [ten] pozostawał w tym miejscu przez dzień i noc, świadcząc
w ten sposób, iż każdy z pitagorejczyków pamięta, co powiedział i nie
mówi niczego nierozważnie; istniał też pewien nakaz związany ze
śmiercią: przykazywał [Pitagoras], by w obliczu śmierci nie bluznić, lecz,
jak czynią ci, którzy wybierają się za morze, opuścić brzeg z pobożną
modlitwą. Takie postępowanie, jak już wyżej powiedziano, w takim
stopniu obrażało wszystkich [innych], w jakim przynosiło pożytek tym,
którzy zostali wychowani w takich regułach. Przede wszystkim zaś
krewni pitagorejczyków najtrudniej znosili to, że [pitagorejczycy]
podawali prawą rękę dla przypieczętowania zawartej umowy lub
rękojmi tylko pitagorejczykom, poza tym nikomu innemu z wyjątkiem
rodziców; jak i to, że tylko wśród nich dopuszczona była wspólnota
majątków, a krewnych traktowali pod tym względem jak obcych. Oni to
więc stali się przywódcami buntu, a wszyscy inni dali się ogarnąć
gwałtownej nienawiści. Gdy więc w tym czasie Hippasos, Diodoros
i Theages opowiedzieli siÄ™ za tym, by wszyscy obywatele uczestniczyli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]