[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przewidzieć, co się stanie. Prawdziwa miłość zdarza się rzadko i jest
darem...
- Jest przekleństwem, nie darem.
- Nieprawda, Conner. - Delikatnie go pocałowała. - Po prostu nie
zaznałeś tego uczucia ze strony swoich rodziców i przypuszczam, że nie
doświadczyłeś go też w dorosłym życiu, biorąc pod uwagę twoje
krótkotrwałe związki.
- Czy chciałabyś wiedzieć, ile kobiet wyznało mi miłość?
- Prawdę mówiąc, nie. Poza tym miałam na myśli miłość, a nie seks.
- W porządku. Jeśli chodzi ci po głowie wyłącznie miłość, będę
musiał zrobić coś brutalnego - oznajmił, a ona, widząc w jego oczach
wesołe iskierki, cicho się zaśmiała.
12
RS
W drugim tygodniu trwania ich związku Flora była w pubie w
towarzystwie pracowników poradni.
- W czasie weekendu zabiorę cię na stały ląd, Evanna - powiedział
Logan. - Dziecko może przyjść na świat w każdej chwili.
- Nie ma pośpiechu.
- Cześć, Conner! - zawołał Jim, podchodząc do ich stolika i klepiąc
go po ramieniu. - Jak się masz?
- Dobrze, Jim. A co u ciebie?
- Jestem trochę zmęczony. - Jim puścił do niego oko. - Od tygodnia
co noc budzi mnie o trzeciej nad ranem warkot twojego motocykla.
Pomyślałem sobie, że jezdzisz na łowy.
Flora poczuła, że jej twarz płonie, a Conner stłumił ziewnięcie.
- Skoro jestem tutaj uziemiony, to muszę przełamać nudę - odparł
spokojnym głosem. - Czy masz mi to za złe, Jim?
- Nie, ale ci zazdroszczę. Powiedz nam, jak ma na imię ta
szczęściara. Znając cię, to nie ta dziewczyna, którą ukryłeś w falach tej
nocy, kiedy spotkaliśmy się na plaży.
- Jasne, że nie. Tamto miało miejsce przed kilkoma tygodniami, a ja
nie uznaję długotrwałych związków - odrzekł Conner, a Flora wstrzymała
oddech.
Więc ludzie plotkują, pomyślała z przerażeniem. Jak długo potrwa,
zanim skojarzą fakty? Jak dam sobie radę, jeśli na mój widok ludzie będą
się trącać i znacząco do siebie mrugać?
Zacisnęła pałce na szklance, starając się uspokoić, ale drżała, zdając
sobie doskonale sprawę, co ludzie będą mówić. Ze Conner MacNeil ją
uwiódł i że ich związek nie potrwa zbyt długo.
12
RS
- Muszę się ruszyć - rzekła Evanna, z trudem wstając. - Dopiero teraz
uświadomiłam sobie, że te krzesła są okropnie niewygodne.
- Myślę, że żadne krzesło nie jest wygodne, kiedy ma się w brzuchu
słoniątko.
Evanna zaśmiała się pogodnie, a Flora sięgnęła po torebkę,
wdzięczna jej za zmianę tematu.
Jim wrócił do swoich kumpli, a Conner słuchał Logana, który mówił
o planach rozbudowy przychodni.
Na razie wszystko wskazywało na to, że związek Flory z Connerem
nadal jest tajemnicą.
Zdenerwowany i zły na siebie Conner krążył po swoim gabinecie.
Dlaczego pozwoliłem sprawom zajść tak daleko? - pytał się w duchu.
Wzywając pierwszego pacjenta, postanowił jakoś rozwiązać tę
sytuację. I to jak najszybciej.
- Doktor MacNeil? - W drzwiach stała Ann Carne, ciotka Flory, a
Conner niechętnie się uśmiechnął.
- Jeśli istnieje jakaś rzecz, której nie chciałbym teraz przeżyć, to jest
nią spotkanie z dawną dyrektorką mojej szkoły.
- Nie rozumiem, dlaczego. Nigdy nie przejmowałeś się tym, co
mówię, kiedy byłeś nastolatkiem - powiedziała Ann, zamykając drzwi i
podchodząc do krzesła. - Sądzę, że to się nie zmieniło, kiedy dorosłeś. Tak
czy owak, wydaje mi się, że nie potrzebujesz wykładu. Wywarłeś spore
wrażenie na mieszkańcach wyspy.
- Na pewno złe.
12
RS
- Dobrze wiesz, że to nieprawda. - Uważnie mu się przyjrzała. -
Najwyrazniej zmieniłeś się na lepsze. Przyszłam tu, żeby sprawdzić, czy
jesteś tak dobrym lekarzem, jak mówią.
- Czy to jest szkolny test?
- Zdawałeś wszystkie egzaminy, do których raczyłeś podejść. Ale
skoro o tym mowa, to chciałabym coś powiedzieć. - Wzięła głęboki
oddech. - Nie pomogłam ci. Od wielu lat mam wyrzuty sumienia.
- Podejrzewam, że dzięki tej rozmowie oboje poczujemy się
skrępowani, więc może od razu przejdzmy do pani objawów.
- Za chwilę - odparła spokojnym głosem. - Byłeś najzdolniejszym
uczniem, jakiego kiedykolwiek miałam w szkole.
- I oboje dobrze wiemy, że ukończyłem ją najszybciej, jak mogłem.
- Byłeś niezwykle błyskotliwy, a jednocześnie tak okropnie
niezdyscyplinowany i zły, że kiedy zdałam sobie sprawę z zakresu twoich
zdolności było za pózno, bo stałeś się dzikusem. Byłeś już wykolejony, ze
wszystkimi walczyłeś. Nikt nie mógł do ciebie dotrzeć. Ani nauczyciele,
ani ojciec. Nie wiedzieliśmy, że jest ci tak zle w domu. Bardzo dobrze
ukrywałeś prawdę. Myśleliśmy, że to twój ojciec ma z tobą problemy, a
nie odwrotnie.
- Na pewno nie ułatwiałem mu życia.
- On cię zawiódł. Tak jak my wszyscy.
- To już historia, a jak pani wie, nie znosiłem historii. Lubiłem
przedmioty ścisłe. Nigdy nie widziałem sensu powrotów do przeszłości.
- A ja widzę sens, kiedy przeszłość ma wpływ na przyszłość.
- Nieprawda.
12
RS
- Tak sądzisz? Czy jesteś żonaty? Czy mieszkasz z ciepłą, życzliwą,
zrównoważoną kobietą, która spodziewa się twojego dziecka?
- Mój stan cywilny nie ma nic wspólnego z moim ojcem -
powiedział, siadając i patrząc jej w oczy.
- Naturalnie, że ma. Czyżbyś uważał, że to, jak postępował z tobą,
nie miało na ciebie wpływu? To, że zachowywałeś się jak dzikus, było
reakcją na to, jak traktowano cię w domu. Teraz to rozumiem. Uczyłam
przez trzydzieści jeden lat, a ty byłeś jedynym dzieckiem w mojej szkole, z
którym nie mogłam sobie poradzić. Wszyscy cię zawiedliśmy i za to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl