[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bowiązany do siedzenia tutaj ze mną.
- Nie czuję się zobowiązany, pragnę tego.
Serce zabiło jej mocniej.
- W porządku. - odparła smutno, myśląc, że zaraz się rozstaną.
- Emily, ja się nigdzie nie wybieram. Zaczekam, aż mąż twojej siostry bezpiecznie
tu dojedzie. - Zerknął na zegarek. - To już nie powinno trwać długo.
- Kilka godzin.
- Zaczekam, ile będzie trzeba. Nie stwarzaj niepotrzebnych problemów.
R
L
T
Otoczył Emily ramieniem i poprowadził do salonu. Przez chwilę poczuła się tak,
jakby to był jej dom. Ich dom. I to ich wspólne dziecko spało na piętrze.
Poszła sprawdzić, czy Peter śpi. Ponieważ wszystko było w porządku, zeszła na
dół i usiadła z Luke'em na kanapie. Czuwając i przysypiając na zmianę, spędzili resztę
nocy na siedząco.
Obudził ich dzwięk otwieranych drzwi. Po chwili do pokoju wszedł David.
- Jak się ma Charlie? - spytała Emily zaspanym głosem.
- Lepiej - odparł, a potem spojrzał na Luke'a.
- Ale zatrzymają go w szpitalu, żeby mieć pewność.
Emily się uśmiechnęła.
- Tak się cieszę. To jest Luke Harrison. Luke - to jest David Palmer.
- Wiele ci zawdzięczam - powiedział David, ściskając dłoń Luke'a.
- Nie ma o czym mówić.
Patrzyła na dwóch mężczyzn taksujących się wzrokiem i oceniających nawzajem.
Poczuła przyjemne ciepło w sercu.
- Jak ma się Peter?
- Zpi.
- Nie sprawiał kłopotów?
- Ani trochę. Był grzeczny jak aniołek.
- Jest bardzo pózno. Przejmuję dyżur. Dziękuję wam za wszystko.
Wyszli w ciemność nocy. Luke otworzył przed nią drzwi samochodu.
- Zawiozę cię do domu - powiedział. - Jest bliżej, a ja ledwo się trzymam na no-
gach.
Spojrzała na niego.
- Dziękuję za wszystko, co zrobiłeś tej nocy.
- Wiem, że bezradność to straszne uczucie. Przynajmniej mogłem przyspieszyć
przylot Davida.
- A kto był z tobą, kiedy Grace umierała? - spytała miękko.
- Nikt.
Zamknął za nią drzwi samochodu, a sam usiadł za kierownicą.
R
L
T
Emily czuła, że kręci jej się w głowie. Pragnęła przytulić Luke'a i sprawić, aby już
nigdy nie cierpiał w samotności. Chciała go chronić i otoczyć opieką. Marzyła, aby
uprawiać z nim seks i każdego ranka budzić się w jego objęciach. Chciała kochać się z
nim do końca świata.
Och Boże, pomyślała, znowu Anna miała rację.
Jestem po uszy zakochana w Luke'u Harrisonie.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
- Jesteś niepokojąco cicha - zauważył Luke.
- Po prostu się zamyśliłam - mruknęła, patrząc przez okno samochodu na ciemne
domy stojące wzdłuż ulicy.
- O czym myślałaś?
- O różnych rzeczach.
- To brzmi równie zachęcająco, jakbyś odpowiedziała o niczym".
Jej myśli rzeczywiście nie były zbyt wesołe. Zdawała sobie sprawę, że jest zako-
chana w Luke'u. Zapewne stało się tak w chwili, gdy zgodził się towarzyszyć jej na we-
selu, choć zdecydowanie nie miał na to ochoty. Kochała mężczyznę, który przyrzekł so-
bie, że już nigdy ponownie się nie ożeni. Mężczyznę, który nadal kochał swoją zmarłą
żonę, a Emily traktował wyłącznie jako rozrywkę w swoim zapracowanym życiu.
Ale czy między nami chodzi jedynie o seks? - zastanawiała się. Z pewnością Luke
musi czuć do niej coś więcej. Czy w przeciwnym razie zawracałby sobie głowę zapra-
szaniem jej na galę? Czy opiekowałby się nią, kiedy straciła przytomność? A może wy-
obrażała sobie więcej, niż on chciał jej zaoferować?
- Jak bardzo jesteś zmęczony? - spytała, odkładając klucze na stolik w holu.
- Wykończony - mruknął, mrużąc oczy.
- Przydałby ci się masaż. Rozluzni twoje ciało. Czy wspominałam już, że kiedyś
pracowałam dorywczo w salonie masażu? Rozbierz się i połóż się na łóżku twarzą w
stronę podłogi - zakomenderowała, gdy dotarli do sypialni.
- Mam zdjąć wszystko?
- Wszystko.
- Bądz delikatna.
Chwilę pózniej ona także rozebrała się aż do bielizny, a nagi Luke leżał na brzuchu
zdany na jej łaskę. Usiadła na nim okrakiem i położyła mu dłonie na ramionach, czując
jego napięte mięśnie.
- Rozluznij się - szepnęła mu do ucha.
- To niemożliwe - mruczał.
R
L
T
- Zobaczysz, że coś da się zrobić.
Ugniatała i masowała całe jego ciało aż do chwili, gdy poczuła, że napięcie ustępu-
je. Wówczas jej dotyk zmienił się w pieszczoty i łaskotki.
- Podoba ci się?
Luke jęknął coś niezrozumiale. Na pewno był zachwycony, choć Emily słabo go
słyszała, bo miał twarz wtuloną w poduszkę.
- A teraz przód. Odwróć się.
Uniosła się tylko na tyle, żeby mógł zmienić pozycję. Wówczas ponownie opadła
na niego. Jego napięcie było silne i tak widoczne, że aż zakręciło jej się w głowie. Luke
patrzył na nią, jakby chciał powiedzieć: tego właśnie chciałaś, więc co teraz ze mną zro-
bisz? I Emily dokładnie wiedziała, co chce z nim zrobić: podjąć ryzyko i sprawić, aby
Luke zdjął na chwilę swoją maskę, aby stracił kontrolę.
Jakby czytając w jej myślach, odchylił głowę. Pochyliła się nad nim. Splotła palce
z jego dłońmi i pocałowała go powoli i czule. Kolejna fala pożądania przeszyła jej ciało.
Całowała jego szyję i tors. Językiem zataczała koła, słysząc przyspieszony oddech ko-
chanka. Uwolniła dłonie z jego uścisku i schodziła coraz niżej, całując każdy centymetr
jego ciała.
- Emily - jęknął.
- Ciii.
Nie chciała przerywać pieszczoty. Słyszała jego jęk. Czuła, jak Luke zaciska dłonie
na prześcieradle, próbując opanować fale rozkoszy. Wił się, ale ona kontynuowała aż do
chwili, gdy wyczuła, że nadchodzi moment spełnienia. Wówczas uniosła głowę i prześli-
zgnęła się w górę, jednocześnie zsuwając z siebie figi. Jego oczy były teraz niemal czar-
ne. Przycisnął Emily do siebie i namiętnie pocałował.
- Jesteś w tym naprawdę dobra - wychrypiał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]