[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie zamierzała się przyznać do lęku przed samotnością i tego,
że na korzyść Mike'a przemawiał wyłącznie jeden fakt: nie
marzył o potomku. Nie lubił dzieci, a jego zdaniem stanowiły
przeszkodę w karierze. Gdy więc przed ślubem Alyssa
powiedziała mu, że zapewne jest bezpłodna, odetchnął z ulgą.
Ale po dwóch latach nieoczekiwanie zmienił zdanie i
stwierdził, że chciałby powiększyć rodzinę. Bezskutecznie
próbowali przez kolejne lata, a potem Mike nieoczekiwanie
oświadczył, że ma romans, że jego kochanka spodziewa się
dziecka, więc odchodzi do niej.
- Coś tak nagle spoważniała? - spytał Pierre, pochylając
się nad stolikiem. - Czyżby wasze małżeństwo było
pozbawione romantyzmu?
- Och, bywały przyjemne chwile.
Próbowała sobie przypomnieć, czy zakochała się w
Mike'u, a pózniej odkrywała, że nadal myśli wyłącznie o
Pierze. Nic dziwnego, że mąż ją zostawił! Mogła mu dać tylko
cząstkę serca, okazała się bezpłodna, więc nie zdała egzaminu
jako żona. Byli dobrymi przyjaciółmi, w roli małżonków
okazali się do niczego. Spojrzała na Pierre'a. W jego oczach
również dostrzegła smutek. Dlaczego muszą się dręczyć
wspomnieniami? Czemu nie mogą być szczęśliwi, jak
dawniej? Bo takie jest życie, odezwał się glos rozsądku. Po
miłych chwilach przychodzą złe. Nie możesz dać Pierre'owi
wymarzonego dziecka, więc nie powinnaś za niego
wychodzić.
Kelner postawił na stoliku drinki: anyżówkę dla Pierre'a i
jej ulubiony koktajl z likieru porzeczkowego i białego wina.
Nadal pijemy to samo, pomyślała, gdy Pierre dolewał wodę do
kieliszka, co sprawiło, że jego napój stracił przezroczystość.
- Dlaczego wasze małżeństwo się rozpadło? - spytał
cicho.
- Mike mnie zostawił... dla mojej najlepszej przyjaciółki,
Rachel. Pracowała jako instrumentariuszka.
- Pewnie okropnie się czułaś.
- Wiedziałam, że coś ich łączy, więc nie byłam
zaskoczona.
- Ale rozpaczałaś?
- Mówiąc szczerze... - ostrożnie dobierała słowa - ulżyło
mi. Od dawna się nie dogadywaliśmy, więc... - Urwała, czując
na sobie twardy wzrok Pierre'a.
- Wzięłaś ślub z nieodpowiednim facetem, chociaż wcale
nie chciałaś wychodzić za mąż. Związek cię nudził, a kiedy
stał się nieznośny, bez żalu zerwałaś więzy i powróciłaś do
ekscytującego życia niezależnej kobiety.
- Mówisz jak psycholog, który specjalizuje się w badaniu
nieudanych związków. - Wypiła trochę koktajlu i zmusiła do
uśmiechu.
- Czyżby? Skoro tak uważasz. Zaryzykujesz kolejne
małżeństwo?
- A jak sądzisz?
- Myślę, że nie. Ale nie wszyscy faceci przypominają
twojego nieszczęsnego Mike'a.
Chciała powiedzieć, że większość mężczyzn marzy o
dzieciach, których ona nie może im dać, ale zamiast tego
spytała:
- Teraz twoja kolej: co porabiałeś przez te lata?
- Mam cudowny dom na wyspie św. Cecylii na
Karaibach. Oczywiście zatrudniam służbę, która wykonuje
wszystkie prace domowe, więc wolny czas spędzam na morzu.
Chętnie zabieram przyjaciół na jacht, pływamy wzdłuż
wybrzeża, urządzamy pikniki pod palmami... - Uśmiechnął się
nad stołem do Alyssy.
- Zupełnie jak w bajce. I nie masz dziewczyny?
Myślałam, że się ożenisz, przecież marzyłeś o rodzinie.
- To nadal moje największe pragnienie. Jestem
jedynakiem, zostałem adoptowany. Chyba wspominałem ci o
tym, kiedy poprzednio byłaś w Paryżu?
- Owszem. Powiedziałeś, że chcesz mieć dzieci, krew z
krwi, kość z kości, i stworzysz dynastię Dupontów.
- Naprawdę tak mówiłem? Masz doskonalą pamięć.
- Twoje słowa wywarty na mnie silne wrażenie. Dlatego
sądziłam, że założyłeś już rodzinę.
- Nie znalazłem odpowiedniej matki. To znaczy brałem
pod uwagę jedną, może dwie dziewczyny, które wpadły mi w
oko, ale bardzo szybko przychodziło rozczarowanie.
- Chyba jesteś zbyt wybredny - rzuciła lekko Alyssa,
przybierając ton starej przyjaciółki. - Kiedyś wreszcie na nią
trafisz i od razu będziesz wiedział, że to jest ta jedyna.
- Mam nadzieję. - Pierre ujął Alyssę za rękę.
Patrzyła na swoją dłoń uwięzioną w rozkosznym uścisku
palców Pierre'a. Cóż za przyjemność! Ostrożnie się uwolniła i
sięgnęła po kieliszek.
- Bądz cierpliwy - powiedziała cicho.
Dopili drinki i poszli do teatru znajdującego się po drugiej
stronie ulicy. Alyssa upajała się oglądaniem spektaklu, a
podczas przerwy z przyjemnością poszła do baru w
towarzystwie najprzystojniejszego mężczyzny na widowni.
Prowadzili błahą rozmowę, świadomie trzymając się
obojętnych tematów: rozwoju akcji, gry aktorów i wyglądu
dekoracji.
- Cieszę się, że zaprosiłeś mnie na współczesną sztukę -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]