[ Pobierz całość w formacie PDF ]

forum mo\esz pisać o tym, co myślisz i czujesz, ale zawsze pojawia się jakiś idiota,
który swoimi tekstami udowadnia, jaki jestem śmieszny.
 To frustraci rozładowujący w ten sposób swoje kompleksy. Najczęściej to tacy
sami ludzie jak ty, tylko nie potrafią krytycznie spojrzeć na siebie. Uwa\ają, \e to
całe otoczenie ich krzywdzi, a oni są bez winy.
 Mówi pan zupełnie jak pan Rafał.
 Masz pecha, trafiłeś na dwóch świrów. Kacper parsknął śmiechem.
 Kiedy masz zeznawać?  zapytałem Kacpra.
 Za tydzień.
 Pojedziemy na jakÄ…Å› dobrÄ… rybÄ™ do Sobieszewa, a potem odwiozÄ™ ciÄ™ do
Rafała...
 A co będzie z moją siostrą?
 Zadzwonimy do Rafała, \eby załatwił jej policyjną ochronę.
 Zna pan odpowiedz na ka\de trudne pytanie?
 Wszystko trwa, dopóki sam tego chcesz  zanuciłem mu fragment piosenki.
 Pan te\ to zna?  Kacper ucieszył się.  Tak łatwo o tym śpiewać...
 Skoro pamiętasz te słowa, to znaczy, \e trafiły one do ciebie i wierzysz w nie.
Zaprowadziłem Kacpra do samochodu, wyjechaliśmy z łąk i pojechaliśmy do
Sobieszewa. Blisko domu kultury znalazłem czynną sma\alnię ryb i zamówiliśmy
porcje sandacza z frytkami i ogórkiem małosolnym. Kończyliśmy jeść,
zadzwoniłem do Rafała, \eby powiadomić go o sytuacji i nagle ku zdziwieniu
Kacpra prawie zanurkowałem pod stół. Zobaczyłem, jak Arek, były amant Magdy,
maszeruje po chodniku niczym robot-morderca kołysząc ramionami i rozglądając
się na boki. Nie zobaczył mnie tylko dlatego, \e obejrzał się za samochodem,
którym jechał dyrektor Ciupaciński. Na twarzy Arka malowało się niebotyczne
zdziwienie. Wiedziałem czemu. Zdą\yłem zauwa\yć, \e z dyrektorem jechała
Magda, która w samochodzie wykonała podobny ruch jak ja przy stole.
ROZDZIAA TRZYNASTY
DYLEMATY WIKTORII " PRZEDSTAWIENIE W  FORSTERÓWCE" "
ROZEJZCIE GOABKÓW " W SCHRONIE GAULEITERA " WYJZCIE
SPOD ZIEMI " CO JEST WAśNE W śYCIU?
Poczułem, jak Kacper klepie mnie w plecy.
 Zakrztusił się pan?  pytał z troską.
 Ciszej!  wysyczałem.  Ten wielki facet ju\ sobie poszedł?
 Tak, w stronÄ™ piekarni.
Odetchnąłem z ulgą i wynurzyłem się spod stołu. Z daleka widziałem, jak Arek
bez trudu torował sobie drogę przez tłum turystów.
 Co się panu stało?  Kacper przyglądał mi się z ciekawością.
 Ukrywam się przed tym olbrzymem  wyjaśniłem sięgając po portfel, \eby
uregulować rachunek.  To były narzeczony Magdy, który chyba nie uznał, \e
zerwał z nią.
 Pan go dobrze zna?
 Mo\na powiedzieć, \e otarliśmy się o siebie  podałem kelnerce pieniądze.
 Jedzmy do  Forsterówki".
W ośrodku byliśmy po kilku minutach. Przy bramie czekali na nas znie-
cierpliwiony Rafał i czterej mę\czyzni, których wygląd i badawcze spojrzenia
wskazywały, \e są policjantami w cywilnych ubraniach.
 Kacper  Rafał objął chłopca ramieniem.  Nie musiałeś uciekać. Na
szczęście nic ci się nie stało  prowadził podopiecznego w stronę budynku
gospodarczego  Forsterówki", gdzie chłopcy mieli swój pokój.
W tym czasie policjanci przyglądali mi się, ale nie odzywali ani słowem. Rafał i
Kacper wrócili po kwadransie. Chłopak niósł swoją torbę i miał łzy w oczach.
Posłusznie wsiadł do auta z przyciemnionymi z tyłu szybami. Policjanci
błyskawicznie odjechali.
 Postanowiono, \e Kacper poczeka do procesu w bezpiecznym miejscu 
wyjaśniał mi Rafał.  Przywiozą go tu zaraz po zeznaniach. Jego siostra te\ ju\
jest pod opieką policji. Co za świat, \eby nie przepuścić nawet takiemu dziecku!
 Gdzie są chłopcy?
 Wszyscy poszli do sadu pana Klemensa.
 A Magda?
_ Pomaga dyrektorowi w inwentaryzacji obiektu. Na razie siedzÄ…, pijÄ… kawÄ™ i
jedzą ciasto. Chcesz porozmawiać z Magdą?
 Nie  odwróciłem się i skierowałem do Horcha.
 Pojadę za tobą  rzucił Rafał.
Po kwadransie byliśmy ju\ w sadzie pana Klemensa. Przejąłem od gospodarza
jego obowiązki ekonoma, a Rafał opowiedział mu o tym, jak odszukałem Kacpra.
Do obiadu zbierałem owoce, notując, kto ile zebrał. Zajęty pracą i planowaniem co
powinienem zrobić, by wreszcie pan Klemens zdradził mi swoje tajemnice,
zauwa\yłem tylko, jak Rafał chodził od drzewa do drzewa, między krzakami
porzeczek i o czymś intensywnie rozmawiał z dzieciakami. Ciekawiło mnie, co im
mówił, bo Wiktoria za ka\dym razem jak przychodziła wa\yć swój zbiór czereśni,
patrzyła na mnie z ogromną troską.
 Co cię gnębi?  zapytałem ją za którymś razem.
 Martwię się o pana i panią Magdę  odpowiedziała.  Jak państwa
zobaczyłam w tym kajaku, to sobie pomyślałam, \e chciałabym tak kiedyś
popłynąć.
 Przecie\ Rafał bierze was na \eglarskie wyprawy.
 Tak, tylko za jakiś czas mój pobyt tu skończy się. Wrócę do domu i co? Skąd
wezmę pieniądze na kajak czy \aglówkę?
Zrobiło mi się bardzo przykro, bo uświadomiłem sobie, \e podopiecznym Rafała
dorośli ukradli normalne, szczęśliwe dzieciństwo, \e nie musi ono być napchane
drogimi prezentami, ale wystarczy odrobina uwagi, niekiedy spacer, zwykłe bycie
ze sobÄ….
 Nie potrafię udzielić ci rady, która nie byłaby banałem  odpowiedziałem po
chwili.  Wiesz, \e wszystko zale\y od nas. Musimy tak myśleć, bo w
przeciwnym wypadku zawsze będziemy oczekiwać ciosów od losu i na niego
zwalać całą winę. Będziemy chcieli mówić  Piekło to inni". Warto nosić w sobie
jak cenne nasiona wspomnienia takich chwil jak te, które spędzasz tu. Nie mo\na
\yć tylko marzeniami, ale warto, by takie \ycie było twoim celem. Byś wiedziała,
\e zawsze jest alternatywa, której nikt ci nie za darmo, chocia\ inni mają ją od
urodzenia.
 Wiem  Wiktoria pokiwała głową.  A co pan zrobi z Magdą?
 Czy powinienem wyzwać dyrektora Ciupacińskiego na pojedynek?
 Chyba pani Magda tego po panu siÄ™ spodziewa.
 A co o mnie pomyślisz, jeśli tego nie zrobię?
 śe nie zale\y panu na pani Magdzie.
 A ona postępuje uczciwie?
 Mo\e tylko pana sprawdza. Gra nie fair, ale...
 Kobietom to wolno?  domyśliłem się.  Skąd w kobietach bierze się to
dziwne poczucie sprawiedliwości?  z niedowierzaniem kręciłem głową.
śartowałem, ale sam nie potrafiłem tego wyjaśnić. Zapewne jeszcze wielu
psychologów napisze rozprawy na temat tego, jak bardzo ró\nią się obie płcie, ale
nikt nie da rozsądnej recepty na uleczenie tych konfliktów.
 Szowinista!  Wiktoria obróciła się na pięcie i wyszła z kantorka.
 Zwięta racja!  przyznał wchodzący Rafał dzwigający dwie skrzynki
porzeczek.  O czym rozmawialiście?
 O \yciu  uśmiechnąłem się.  Uświadomiła mi, co powinienem zrobić w
sprawie Magdy.
 To znaczy?
 Chcesz być moim sekundantem? Rafał roześmiał się.
 Jedyny pojedynek, jaki on mo\e wygrać, to taki na paragrafy i obrzucanie się
raportami  powiedział.  Udam, \e nie słyszałem o twoich planach. Co robisz
wieczorem?
 Rozwiozę owoce i pewnie będę miał wolne.
 To przyjedz do nas na przedstawienie. Bądz wcześniej, to poka\ę ci schron
Forstera.
Oczywiście zgodziłem się. Pan Klemens przygotował dla wszystkich obiad:
ziemniaki, kotlety mielone i ogromne porcje mizerii. Taki posiłek wyśmienicie
smakował po cię\kiej pracy, w pachnącym latem sadzie. Usiadłem pod rozło\ystą
gruszą, w pewnym oddaleniu od grupy, ale przyłączył się do mnie Rafał.
 Słyszałem od Kacpra, \e ukrywałeś się przed jakimś kulturystą  powiedział
siadajÄ…c obok mnie.
 To był Arek, poprzedni narzeczony Magdy, jeśli dobrze liczę, trzeci w ciągu
ostatniego tygodnia.
 O rany, a ja wmawiałem Magdzie, \e przyjechał do Sobieszewa. Myślisz, \e
jej tu szuka? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl